enpe.fotkoblog.pl
To, co piękne bywa nieosiągalne. To, co możemy osiągnąć zwykle nas nie zadowala.
Never cared for what they say. Never cared for games they play. Never cared for what they do. Never cared for what they know.
2012-12-13 16:29:30
Włącz muzykę/film
Grafiki komputerowe i inne wymysły mojej pokiereszowanej wyobraźni :D
"So close no matter how far
It couldn't be much more from the heart
Forever trusting who we are
And nothing else matters
Never cared for what they do
Never cared for what they know
But I know
I never opened myself this way
Life is ours, we live it our way
All these words I don't just say
And nothing else matters
Trust I seek and I find in you
Every day for us something new
Open mind for a different view
And nothing else matters"
Nastrój mam nieco ponury, muszę się wypisac, wybaczcie.
Zastanawiam się po co w ogóle marzyc, skoro jestesmy skazani na porażkę. Dobrze, może czasami udaje nam się osiągnąc to, co chcemy. Ale to... błahostki. Chciałabym, gdybym mogła, gdybym była, marzę.
I co? I bolesnie tłukę sobie łokcie upadając z chmur.
Czasami wydaje mi się, że nie mogę ufac nikomu, nawet samej sobie. Cokolwiek powiem, cokolwiek zrobię, chocby w największej tajemnicy... ech, i tak wszyscy się o tym dowiadują. Przyjaciele przychodzą i odchodzą. Nie mówię tu o wszystkich, wiadomo, że nie. Ale nawet najlepszym przyjaciołom nie mówię wszystkiego. Może się boję? Co sobie pomyslą, gdy dowiedzą się, że jestem zupełnie inna niż by oczekiwali? A może martwię się tym, że powiedzą wszystkim o tym, o czym nie powinien w zasadzie wiedziec nikt.
I dlaczego to robią? Dla chwilowej sławy? Po to, by ujrzec zainteresowanie, zaskoczenie w oczach innych? No i co z tego, że w moich łzach tonąc będzie zaufanie? Nie rozumiem tego, po prostu nie ogarniam. Po co najpierw zapewniac, że TA przyjaźń, to TA na całe życie, by któregos dnia zrzucic ją z samego nieba... By podziwiac siłę grawitacji? Na pewno nie z przymusu, nie z koniecznosci. Dla frajdy?
Zachowywac się fałszywie. Z jednej strony się usmiechac, a z drugiej obgadywac. Oczerniac. Plotkowac.
Jakie były moje marzenia?
No, a jakie byc mogły? Skoro przez całą podstawówkę smiano się ze mnie? Skoro chowałam się po toaletach, by nikt ze mnie nie szydził. Gdy czasami mnie nie wypuszczano z klasy i musiałam płakac przy nich. Gdy smiano się z tego, jak się uczę, ile mam pieniędzy, jak się ubieram, jak czeszę, jaką mam figurę.
A ja, idiotka, byłam dla nich miła, mając nadzieję, że znó będzie tak, jak na początku. Niemal codziennie kupowałam biszkopty, cukierki, częstowałam wszystkich, podpowiadałam im, dawałam odpisac zadanie. Głupia byłam. Jak mogłam wierzyc, że gdy będę miła dla kogos, on odpłąci mi tym samym?
I tylko gdy gralismy w noge czułam się potrzebna, słuchając ich pochwał, gdy dobrze broniłam, czując ich dłonie na ramieniu. Wkupiałam się w ich łaski jak tylko mogłam. A tym samym byłam kims, kim oni po prostu pomiatali. Byłam tylko po to,by mnie wykorzystac. A potem zostawic. No bo co więcej?
I czego pragnęłam?
Zostawienia tego wszystkiego, pójscia do innego gimnazjum, znalezienia przyjaźni, której tak bardzo potrzebowałam. W dodatku miałam dosc wtrącania się w moje życie, udawania, że wszystko jest dobrze, czytania moich pamiętników, krzyków za każdym razem, gdy robiłam cokolwiek. Moja mapa Europy jest zła, oni zrobili lepsze flagi z kolorowego papieru. Śpiewam przez nos, po co w ogóle się odzywam. Wychodzę, gdy jest mi słabo, ale ja przecież gram. Przecież nic mi nie jest. Udaję, bo nie chcę byc na lekcji.
Gdybym, gdybym, gdybym wtedy wiedziała to, co wiem dzisiaj. Nie rozumiem, dlaczego się tak zachowywałam. Dlaczego pozwalałam na traktowanie mnie jak powietrze... Gdybym mogła cofnąc czas, może nie przejmowałabym się tym tak bardzo? Myslę sobie, że pewnie za kilka lat to samo mówic będę o dzisiejszych wydarzeniach. Uczymy się przez całe życie. Uczymy się jak życ. A i tak nie wszystkim to wychodzi.
Zuzka, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że pierwszego wrzesnia zapomniałas długopisu. Nawet nie wiesz! <3
Poznałam Cię już dosc dobrze i wierzę, że to Ty mi pomogłas. No i Iwona, wy obie. Co do Aski... ona chyba sama nie mogła się zdecydowac czy mnie lubi, czy nie. Obraziła się o to, że podczas robienia projektu jej posłuchałam i jechałam szybciej. Bo spieszyła się na autobus. A potem co? Dlaczego na nią nie czekałam. A potem powiedziała Twojej mamie, że my zabładziłysmy, przez co ona martwiła się jeszcze bardziej. A my w końcu znalazłysmy wszystko. Potem nas oczerniała, a jakże. I nie tylko nas. Pisała w moim imieniu obraźliwe e-maile do koleżanek z klasy, obmawiała nas za każdym razem. Kłóciła nas ze wszystkimi. I co jej to dało? Nawet zwalanie winy na innych się nie udało.
Wiesz, Zuza, chyba zaczynam cos rozumiec. Nie wiem jeszcze co, nie wiem od kiedy. Ale wiem, że rozumiem. Chyba nie potrzebuję tego, co zdawało mi się niezbędne. Po co mi bycie lubianą przez klasę, skoro pewna mogę byc tylko Twojej i Iwony przyjaźni? No własnie. Po co mi najlepsze oceny w klasie, skoro mnie na nie nie stac? Dlaczego zawsze wszystko robię według innych? Robię to, czego ode mnie oczekują?
Chociaż... Z chłopakami z klasy jakos się zaczynam dogadywac. Rozmawiają ze mną normalnie, może nawet już mnie lubią. Czyżby koniec nienawisci? Cóż, połowa klasy całkiem inna od tej poprzedniej. Może nawet lepsza?
Miło mi jest, że mnie już nie nienawidzą. To chyba... wielka ulga, wiedziec, że jednak można mnie lubic. Taką, jaką jestem.
Komentarze
Dodaj komentarz
Poleć to zdjęcie znajomym
Podaj swój adres e-mail
Podaj adresy e-mail znajomych
Napisz wiadomość
Przepisz kod z obrazka:
trzeba być sobą i nie przejmować się tak inyymi :)
embracethesilence: trzeba być sobą i nie przejmować się tak inyymi :)
odpowiedz